Starcie cywilizacyjne, które toczy się od setek lat, przybiera różne formy, lecz jego sedno pozostaje takie samo. Także to co widzimy obecnie, nie stanowi nowej jakości, lecz kolejną odsłonę odwiecznego teatru wojny. Zresztą bardzo podobną do sytuacji sprzed półwiecza. Przeciwnik – nie wiem czy specjalnie, czy bezmyślnie – wszedł w buty ideologii komunistycznej i powiela jej propagandowe schematy. Oto znowu, jak na początku lat 60. XX wieku, szturm bezbożnictwa wydaje się być nie do powstrzymania. Część organów państwowych i stanowione prawo sprzyja cywilizacji śmierci, reszta swoją bezsilność skrywa za hasłem świeckiego państwa. Kościół, ostatni bastion cywilizacji, zastraszony, rozbity wewnętrznie i przesiąknięty liberalizmem. Kryzys wiary na tle małej stabilizacji ludzi bardziej poszukujących kolejnych, niepotrzebnych gadżetów, które mają towarzyszyć ich życiu, niźli Boga. To przekłada się na kryzys kapłaństwa. Zasadnicza różnica w tym, że dziś w Kościele ze świecą szukać hierarchów na miarę Prymasa Tysiąclecia, kardynała Stefana Wyszyńskiego, który zdyscyplinowałby duchowieństwo a dla wiernych był drogowskazem działań. Dlatego czas jego nauki nie minął, zwłaszcza, że słowa nie straciły na aktualności.

   Poniżej fragment kazania z rekolekcji dla mężczyzn wygłoszonego przez kard. Stefana Wyszyńskiego w kościele św. Józefa w Warszawie 17 kwietnia 1962 r. Wezwanie do dawania świadectwa na ponad dekadę przed wyartykułowaniem ich przez Zbigniewa Herberta rzuca nowe światło na źródła inspiracji autora Przesłania Pana Cogito. Dzisiaj, czytając je, trudno oprzeć się wrażeniu, że dotyczą tego co dzieje się współcześnie, tej fałszywej tolerancji wobec napastliwego bezbożnictwa, którą wymuszają na chrześcijanach centra cywilizacji śmierci.

   Paradoksem jest to, że fragment kazania zachował się dzięki inwigilacji działalności Prymasa prowadzonej przez komunistyczną Służbę Bezpieczeństwa. Najprawdopodobniej jest to pierwsza jego publikacja. Oto te słowa:

   „Właśnie dlatego, że my, ludzie wierzący w Boga, jesteśmy tak przesadnie delikatni, rozzuchwaliło się wśród nas bezbożnictwo, powstał cały system zwalczania religii. Powstał cały systematyczny organizm zwalczania Boga. To zuchwalstwo ateistyczne w Ojczyźnie sięga już niemal do gardła naszego. Jesteśmy za uprzejmi dla wszystkich nieprzyjaciół Boga. A jeśli już idzie o zwykłych handlarzy niewiary, którzy po prostu z ateizmu urządzili sobie sposób życia i bytowania, to już chyba nasza uprzejmość jest nie na miejscu…

   Jesteście po to, aby dać świadectwo prawdy, dać świadectwo Kościołowi. Nie możesz być obojętny na Jego los i to, co się z nim dzieje, i co z nim wyprawiają. W takiej sytuacji trzeba czegoś więcej aniżeli tylko pokornie czekać. Do was należy, skromnych, przyzwoitych obywateli, rzetelnych, stanąć w obronie prawdy. Zwłaszcza kiedy jest dręczona, zwłaszcza kiedy jest wyśmiewana, opluwana i gdy świętości leżą na ulicy, tak jak ongiś Chrystus…

   Trzeba zaświadczyć wszędzie: w swoim sercu i w swojej rodzinie, w swoim biurze, urzędzie, warsztacie pracy, na ulicy, wobec ludzi bez sumień, wobec artystów bezmyślnych, wobec sprzedajnych prawników, wobec nieuczciwych polityków…”.

(Źródło: Archiwum Państwowe w Lublinie, Komitet Wojewódzki Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej w Lublinie 1948-1975, sygn. 254, s. 106-107).

Dariusz Magier