Gdy zastanawiamy się nad własnym życiem i nad naszymi wyborami prawdopodobnie towarzyszy nam refleksja o tym, że czyniliśmy większość naszych wyborów zgodnie z naszym sumieniem. W potocznej narracji, np. dyskusji o sądach, spotykam się z opinią, że sędziowie wydają wyroki zgodnie z własnym sumieniem. Kiedy spotykam zwolenników czarnych protestów nie zaczynam rozmowy o ich sumieniu. A kiedy pytam co to jest sumienie, każdy wie, ale nie każdy potrafi je zdefiniować! Ale wszyscy jesteśmy przekonani, że żyjemy zgodnie z własnym sumieniem i z tego tytułu mamy rację.

   Zastanowiła mnie kiedyś usłyszana historia na temat tego w jaki sposób można osiągnąć sukces. Można to zrobić uczciwą pracą i kompetencjami lub podjąć działania, by wyeliminować potencjalnych wrogów (niby kolegów) i zająć ich miejsce. Cel, w obu przypadkach ten sam, sukces rozumiany jako dobro, zostanie osiągnięty i w obu przypadkach sumienie może się nie odezwać.

   Gdy jednak zagłębimy się w problem sumienia, odkryjemy istnienie różnych sumień: przytępionych, które tracą wrażliwość na zło, bo żyją tak jak chcą, szerokich, które czasem zło uważają za dobro, skrupulanckich, które wszędzie dopatrują się zła, faryzejskich, które więcej wymagają od innych niż od siebie czy wreszcie fałszywych, które zło nazywają dobrem i odwrotnie.

   Jeżeli ich sumienie nie czyni im wyrzutów to mają wrażenie, że żyją dobrze, bo zgodnie z własnym sumieniem. Przecież każdy je ma, czyli to wewnętrzne odczucie, które pozwala nam odróżniać dobro od zła, a jego wyznacznikiem jest poczucie winy. A co robić, gdy po latach przekonania o własnej racji przychodzi żal do własnych wyborów?

   Wychodzi więc na to, że kluczem do rozumienia problemu jest rozumienie dobra. Czy chcemy poznać dobro? Czy pragniemy szukać dobra i prawdy? Odpowiedź wielu nie zadowoli. Otóż najbardziej pożądanym jest sumienie prawdziwe, według którego osąd jest zgodny z rzeczywistością. Dla niego prawdziwe dobro wynika z mądrości Stwórcy a prawy sąd jest zgodny z rozumem i prawem Bożym (KKK 1786).

   Być może najważniejszą sprawą w tym wszystkim jest zdolność do zadania sobie pytania, czy warto szukać dobra i prawdy? Bardzo liczne media czynią wszystko, by w ludzkiej głowie takie pytania się nie rodziły. Konsumpcjonizm i nowy system wartości eliminuje potrzebę zadawania sobie trudnych pytań. To kłóci się z zyskami np. koncernów farmaceutycznych, koncernów medialnych, producentów niepotrzebnych gadżetów czy organizatorów happeningów pod hasłem nieograniczonej wolności.

   Więc czy warto szukać dobra i prawdy zgodnych z rozumem i prawem Bożym? Warto, bo daje czyste sumienie, wewnętrzny pokój i radość, a jej wyznacznikiem jest odczucie miłości do siebie, do każdego człowieka, do świata, do każdego stworzenia. Oznacza to niemożność czynienia zła.

   Czyż nie jest wspaniałe, że to, za czym tak tęsknimy i czego pragniemy, jest dostępne zawsze i za darmo i jest wynikiem naszej własnej i nieprzymuszonej wolnej woli?

   I niech nie powie ktoś, że to sprawa tylko zagorzałych katolików i ich Boga, bo Budda miał podobne zdanie:

„Kto na tym świecie jest powstrzymywany przez sumienie,
kto budzi się z wyrzutami
niczym drobny ogier do bata?
Ci powściągnięci przez sumienie
którzy idą przez życie
zawsze uważni –
są nieliczni.
Po osiągnięciu kresu
cierpienia i niedoli
przemierzają nierówności
równomiernie;
kroczą melodyjnie poprzez fałsz.”

Budda Siakjamuni (ok. 560-480 p.n.e.) „Hiri Sutta”
https://pl.wikiquote.org/wiki/Sumienie

Ewa Edeńska