Filmowy obraz „Parnassus” ukazywał odwieczny konflikt między kultura wysoką a popularną. Ta ostatnia – nazywana inaczej „masową”, działająca na odbiorcę zmasowaną liczbą bodźców, atrkacyjniejszą „pozłotą” wychodziła zwykle zwycięsko z tej batalii. Jeszcze niedawno wydawało mi się, że gdzie jak gdzie, ale w instytucji kultury ta drabina proporcji będzie zachowana…

   Miniony poniedziałek, początek IV Radzyńskiego Tygodnia Teatru. Przerwa przed ostatnią sztuką, część widzów przesiaduje jeszcze w przytulnej kawiarence, stworzoną wysiłkiem społeczności I LO. Do organizatorów podchodzi pani z kinowego okienka i zaznaczając, „że nie chce być niegrzeczna”, prosi o ponaglenie teatromanów i rozpoczęcie monodramu.
Za niecałe pół godziny ma rozpocząc się emisja świeżej polskiej komedii romantycznej. Kinomani – choć mogą skosztować za darmo darów innej muzy, siedzą w poczekalni. Miłe licealistki, by umilić czas oczekiwania przynoszą oczekującym ciasto ze wspomnianej „kafejki”, przepraszając za poślizg. A to przecież nie tak…

Niech się niebo nie kojarzy tylko z deszczem
Niech się ROK nam nie kojarzy tylko z kinem

   Gdzie leży wina? Czy godziny filmowych seansów nie są konsultowane z dyrektorem placówki? Kto ma priorytet i pierwszeństwo – wynajmujący czy podnajemca? Działalność zarobkowa czy starannie przygotowane, okupione niemałym wysiłkiem święto teatru czy każde inne wydarzenie?

   Kultura to delikatna i krucha roślina, kto jak nie ROK ma ją pielęgnować. Teatr to przecież otwierające się pole do dyskusji, pauzy, chwil milczenia i dialogu (stąd „Dialogi” Janusza Szymańskiego). Nikt z obecnych na święcie teatru nie utyskiwał, że oto dany spektakl z trzech zaplanowanych nie zaczyna się o czasie. Kawiarniane przerwy to nie szkolne 5 minut.

   Chyba stać nas jeszcze na czas. Ten ostatni dajemy tym, którzy poświęcili go nam na wielogodzinnych próbach i przygotowaniach. ROK nie może więc przypominać dworca ani stacji kolejowej, gdzie zawiadowca popędza maszynistów, kolejne składy są w drodze.

   Naiwne to może i nie dzisiejsze – ale żaden, nawet najwybitniejszy film (czytaj: większe lub mniejsze wpływy z biletów) nie stoi na szali wyżej niż twórczość młodych radzyniaków i ich rówieśników z miejscowości ościennych. To dla nich jest scena, kulisy, widownia. ROK jest ich.

Jakub Hapka