Sobotnia, okolicznościowa wkładka do „Przeglądu Sportowego” to przypomnienie okładki ukazującego się od 1921 dziennika – z soboty, 7 stycznia 1927 roku. Na „jedynce” widnieją słowa, skreślone ręką Marszałka:

   Sporty rozpowszechniły się w Polsce tak, że sam ze zdziwieniem oglądałem w zapadłych kątach wiejskich bosonogie dzieciaki kopiące zawzięcie piłkę, zamiast po starodawnemu łapać ją- rękami. Czyżby nadszedł dla Polski cza, gdy wyrasta tężyzna siły i mocy? Jakbym tego życzył. Możebyśmy zaczęli zatracać przewagę bezwolnego i niskiego rozumowania bezsiły – naszego dziedzictwa niewoli.

   Futbol poznaje w jego kolebce – w 1901 r. przybywa do Londynu, dzieląc się oryginalnymi refleksjami o naturze tych, którzy wymyślili piłkę: Anglik ma drgawki w nogach, on nie może czegoś nie pchnąć nogą, on nogą ciągle coś popycha. Broń Boże, jakiś papier leży na chodniku, to on go popchnie nogą.

   Lubił ogladać „matche” rozgrywane przez żołnierzy. W 1916 r. na Wołyniu „drużyny piłki nożnej zaczęły na placach za okopami swoje występy, tak ulubione przez Komendanta” – pisał legionista Marian Dąbrowski.

   W tygodniku „Tylko Piłka” z 2006 r. Cytowana jest wypowiedź Marszałka o pasji jego żołnierzy i dowódców:

Ja lubię nawet popatrzeć na tę grę, bo tam element zgrania i solidarnej walki najsilniej występuje, tak że przyjemnie jest patrzeć. 

Wcielał się w rolę arbitra

   W  okresie legionowym występował na boiskach piłkarskich w roli arbitra. Generał. Wieniawa Długoszowski pisał „podczas przerw w działaniach wojennych… brał Komendant niejednokrotnie udział w naszych zabawach, przypatrywał się chętnie a nawet sędziował naszym rozgrywkom w piłkę nożną”.

   „Nowości Ilustrowane” donosiły: „Matche footballowe, przy huku pękających szrapneli i granatów są widowiskiem bardzo oryginalnym”. Właśnie na Wołyniu (pod Optową) po raz pierwszy kroniki dokumentują obecność Piłsudskiego na meczu piłkarskim. Zawody piłkarskie pomiędzy drużynami 4. i 5. pułku odbyły się w związku z hucznie obchodzoną rocznicą powstania 4. pp (28.05.1916).

   Mecz ten na tyle przypadł Komendantowi do gustu, że w najbliższych tygodniach kilkakrotnie gościł na spotkaniach piłkarskich. Szczególnie upodobał sobie drużynę 4. pp, którą oglądał po Optową w pojedynkach z drużyną Sztabu Komendy Legionów (18.06 4:6) oraz 1. pp (25.06 0:1). Jak wspominali świadkowie tych wydarzeń: Piłsudski „siedział na skleconej z drągowiny ławce, uśmiechał się i robił uwagi”. Po meczach zwykł także rozmawiać z bohaterami piłkarskich bojów – co było dla nich niewątpliwym przeżyciem. Drużynę Sztabu utożsamia Mielech jednoznacznie z Legią. Legioniści przegrywali ten mecz 0:3 i pewnie by zeszli z boiska pokonani, „gdyby nie to, że gen. Roja przyprowadził w tym momencie na mecz Komendanta… Widok Dziadka i parę słów zachęty rzucone przez Poznańskiego, że teraz należy pokazać, co się umie, sprawiły, że poszliśmy do ataku całą furią… Zaczęliśmy odbijać bramkę po bramce, a mecz stał się bardzo interesujący”. Tak to obecność Piłsudskiego uskrzydliła sztabowców i wpłynęła na morale całej drużyny.

   Ostatnimi „wołyńskimi” meczami oglądanymi przez Komendanta były potyczki drużyn: I komendy I Brygady z 1. pułkiem ułanów (pod Nową Rarańczą – 30.06 5:0) oraz 1. pp z artylerią I Brygady (3.07).

   3 lipca 1916 r., w przeddzień wielkiego boju pod Kostiuchnówką, grały ze sobą drużyny 1 pułku piechoty i 1 pułku artylerii. Na meczu obecny był wierny kibic Józef Piłsudski, a zaciętej rywalizacji nie przerwał rosyjski lotnik krążący przez dłuższą chwilę nad piłkarzami. Kto wie, może w kabinie samolotu, siedział miłośnik futbolu…

W 1917 r. Józef Piłsudski był w Krakowie na meczu Cracovii z drużyną 1. pułku Legionów. Żołnierze strzelili tylko jednego gola, podczas gdy rywale aż pięć.

   Komendant naprawdę lubił oglądać piłkę nożną. Potwierdza to obecność Piłsudskiego na meczach rozgrywanych nie tylko przez drużyny legionowe. Tak było w końcu marca podczas rozgrywanego na Agrykoli spotkania warszawskiej Polonii z drużyną załogi niemieckiej (3:1). Oczywiście nie mogło go także zabraknąć na szeroko reklamowanym turnieju drużyn legionowych, który odbył się w święta wielkanocne na Agrykoli. W pierwszym meczu 5 pp, „Zuchowaci”, pobił warszawskich akademików 4:1 (9.04). Dzień później wygrał z Polonią 2:0. W obu meczach bramki strzelał Mielech, który po meczu z akademikami miał okazję bezpośrednio porozmawiać z Marszałkiem, obiecując mu pokonanie w dniu następnym „cywilów” – co też się stało. Obecność Piłsudskiego na obu meczach, jak i sportowy walor widowiska, przyciągnął na trybuny kilkutysięczną widownię, która owacyjnie witała twórcę Legionów.

   Piłsudski po każdym meczu dziękował za grę piłkarzom, a publiczności za gorące powitanie. Turniej zakończył się więc dużym sukcesem propagandowym nie tylko Legionów, ale także futbolu, któremu „tak mało dotychczas poświęcała stolica uwagi”.

Dwa miesiące później Piłsudski przybył do Krakowa i „wziął udział w pierwszym meczu piłkarskim drużyny legionowej w Krakowie”. Zmęczona podróżą i trudami wojennymi drużyna 1. pp nie podołała Cracovii, przegrywając wysoko 1:5. Legionistów i Piłsudskiego krakowianie przyjęli w parku sportowym „biało-czerwonych” owacyjnie. „Na prośbę drużyny Cracovii Piłsudski i płk Rydz wyrazili zgodę na wspólną fotografię z drużynami”. Komendant rozmawiał też przed spotkaniem z piłkarzami, życząc im „ładnej gry”. Jak się okazało, był to ostatni oglądany przez niego legionowy mecz piłkarski.

   Pięć lat później Marszałek, nie mając za złe lania sprawionego legionistom, objął protektorat nad jubileuszem piętnastolecia krakowskiego klubu. Powiedział wówczas, że to właśnie Cracovia nauczyła go interesować się sportem.

   Pierwszym meczem piłkarskim, jaki obejrzał w 1921 r., było spotkanie Unii i Korony, które odbyło się w związku z otwarciem wielofunkcyjnych obiektów sportowych na Dynasach w Warszawie (31.07). Trzy tygodnie później oglądał w Białymstoku mecz miejscowej drużyny 42. pp z warszawską Koroną (21.08 5:2). Warto wspomnieć, że drużyna wojskowych to protoplasta dzisiejszej Jagiellonii. W początkach października Piłsudski jeszcze dwukrotnie kibicował pojedynkom wojskowych drużyn na Kresach. Najpierw w Grodnie miejscowej drużynie II brygady piechoty legionów w pojedynku z 42. pp (5.10; 4:0), potem w Suwałkach 4. pp w rywalizacji z 2. pp z Grodna (goście wygrali 3:2).

Zamienić piłkę na karabin

W następnym roku z obecności Piłsudskiego na meczu piłkarskim mogli wreszcie cieszyć się cywile. Chcąc uświęcić 15-lecie istnienia klubu delegacja Cracovii prosiła Naczelnika Państwa o przyjęcie protektoratu nad uroczystościami jubileuszowymi. Swoją nieobecność na obchodach wynagrodził jubilatce w pierwszych dniach sierpnia. Wtedy to wykorzystując swój trzydniowy pobyt w Krakowie z okazji Zjazdu Legionistów pojawił się najpierw na meczu 20. pp, by 6 sierpnia zawitać na stadion Cracovii, która rozgrywała właśnie w tym czasie rewanżowy mecz z Vasasem Budapeszt (0:1).

   Pierwszym meczem piłkarskim, jaki po dłuższej przerwie oglądał, był pojedynek 1. pp z Pogonią Wilno. Mecz odbył się w Druskiennikach, a słynne uzdrowisko wielokrotnie jeszcze gościło Marszałka, umilając mu pobyt meczami piłkarskimi. Druskiennicki klimat niewątpliwie służył Piłsudskiemu, który w dobrym humorze radował się „z sportowej formy swych żołnierzy, gotowych każdej chwili zamienić piłkę na szablę lub karabin”. W Druskiennikach wiedziano, że Piłsudski „szczególnie chętnie wypoczywał na meczach piłki nożnej” i z reguły mu tę rozrywkę gwarantowano ku uciesze innych kuracjuszy. Przeczy to twierdzeniom, jakoby swój udział w imprezach piłkarskich traktował wyłącznie propagandowo.

Zawsze trzymam z tymi, którzy przegrywają

Pewnego razu, gdy towarzyszący Marszałkowi lekarz płk Kaplicki kategorycznie stwierdził, że z powodu napiętego programu dnia „Komendanta jako lekarz na mecz nie puści”. Marszałek jednak uspokoił zrozpaczonego stanowiskiem Kamera: „Nie martw się chłopcze, ja jestem Litwin uparty i na mecz i tak pojadę”. Tak też się stało. Działacze Wisły przygotowywali się sumiennie do tej wizyty, rozpatrując szczegółowo każdą z możliwości. „W razie, gdy Marszałek przyjedzie przed rozpoczęciem meczu, powita Go przy bramie specjalna delegacja z Wisły i Pogoni i wręczy mu odznaki obu towarzystw, następnie przeprowadzą Go do specjalnie udekorowanej loży. Drużyny po wyjściu na boisko ustawią się każda z osobna przed lożą Marszałka i wzniosą okrzyk na Jego cześć… W razie gdyby Marszałek przybył podczas matchu nastąpi krótkie powitanie u wejścia, uroczystość zaś powitania uroczystego i wręczenie odznak nastąpi na pauzie w loży Marszałka. – Drużyny zaś powitają Marszałka po wyjściu na boisko po pauzie”.

   Na Piłsudskiego czekała więc zarezerwowana loża, a stadion udekorowano chorągwiami w barwach państwowych i Towarzystwa. Piłsudski pojawił się na stadionie w dziewiątej minucie gry. Mecz oczywiście przerwano, „wchodzącego na boisko Marszałka” powitał „wraz z zarządem prezes Dembiński”. Obie drużyny stanęły przed główną trybuną i wzniosły na cześć Marszałka trzechkrotny okrzyk „Niech żyje”. Nic dziwnego, że mecz toczył się jakby na drugim planie. Dla porządku podajemy, że wygrała Pogoń 3:2. Tym niemniej zawody interesowały gościa i Kamer fachowo informował „Marszałka o nazwiskach i walorach sportowych graczy tak Wisły jak i Pogoni, a zwłaszcza kapitana Reymana i Wacka Kuchara. Marszałek żywo obserwował przebieg interesujących zawodów, a… gdy po strzale wolnym, bitym przez Bacza z Pogoni, ta uzyskała prowadzenie”, widząc niewesołą minę Kamera rzekł: „Nie martw się chłopcze, ja zawsze trzymam z tymi, którzy przegrywają”.

Gdy nadeszła przerwa, Komendant, na energiczne żądanie płk. Kaplickiego, opuścił boisko Wisły, żegnany przez otaczających go graczy Wisły i Pogoni i w tej grupie fotografowany wśród licznych owacyj, zbliżał się do bramy wyjściowej, odprowadzany przez zarząd Wisły z prezesem na czele i spostrzegłszy czerwone chorągwie z białą gwiazdą, zapytał mnie: 
– Cóż to za bolszewickie flagi? 
– To są stare barwy klubu, pochodzące jeszcze z przed wojny – odparłem. 
– Ach, tak – odparł śmiejąc się Komendant.

   W 1925 po raz pierwszy widziano Marszałka kopiącego skórzany balon na boisku. Stało się to z okazji obchodów 10-lecia 6. pp i otwarcia nowego stadionu w Wilnie. Podczas tych uroczystości w „miłym mieście” nie mogło Go zabraknąć Wszystko było zorganizowane z ogromną pompą. Otwarcie stadionu miał uświęcić mecz WKS Pogoń – TS Wilja. 12.07.1925, około godz. 17.00, na stadionie pojawił się Piłsudski, a w chwilę potem „nad stadion nadleciał samolot, z którego zrzucono piłkę wraz z bukietem kwiatów. Piłkę wręczono Piłsudskiemu z prośbą o pierwsze kopnięcie, co Marszałek uczynił” ku radości zgromadzonych. Marszałek został na stadionie do końca spotkania, które zakończyło się remisem 1:1.

Powracając do filmowego „Vabanku”, nie dziwi więc, że za Kwinto i Duńczykiem na trybunach widać i kibiców w mundurach.

Jakub Hapka