Fiński trębacz Verneri Pohjola jest w pewniej mierze trochę polski.
Kolaborował przecież z muzykami z RGG Trio, czego efektem były dwie fantastyczne płyty: „Gemstones” i „City of Gardens” (ta ostatnia ma już status wręcz kultowej).Nadeszła pora na ósmą płytę autorską Pohjoli wydaną pod szyldem Edition Records. Trębaczowi towarzyszą: Tuomo Prättälä (fortepian), Antti Lötjönen (kontrabas) i Mika Kallio (perkusja).
Siedem utworów zamkniętych w 46 minutach zabiera nas w podróż między snem a jawą, bo choć jak głosi tytuł albumu The dead don’t dream to żywi jednak śnią, a materiał wypełniający płytę może być jednego z takich snów zapisem. Płyta ma dość zróżnicowany charakter. Po lirycznych, poetyckich wręcz w swej wymowie, utworach Monograph i Wilder Brother, nadchodzi Voices Heard ze sporą dawką dramaturgii. Zasługa w tym przede wszystkim posępnego fortepianu, będącego surowym podkładem do popisowej gry na trąbce Pohjoli.
Natomiast The Conversationalist za sprawą poszarpanej struktury sekcji rytmicznej ma duży potencjał improwizacyjny, gra Poholi na tym tle jest wręcz zjawiskowa. Z kolei w 8-minutowym utworze tytułowym pobrzmiewają echa E.S.T., a lider Pohjola kroczy ścieżką, którą stąpa m.in. Eick Mathias. Oniryczna melodyka trąbki chwytająca prosto za serce czyni go moim faworytem.
W Argirro na pierwszy plan wysuwa się kontrabas – mocny, tłusty, taki jaki lubię najbardziej. Buduje on aurę niepokoju, który podsycają oszczędne w formie fortepian oraz perkusja. Stłumiona trąbka rozpościera nad całością mglisty pejzaż, tak typowy przecież dla krajobrazu fińskich jezior. Album zamyka Suspended: grająca momentami wręcz neurotycznie sekcja rytmiczna rozpościera „dywan” dla kunsztu Pohjoli. Trębacz gra bardzo plastycznie, po mistrzowsku manipulując brzmieniem. Nagle wszystko cichnie, gaśnie, sen się kończy! Ale ja chcę śnić dalej, dlatego włączam płytę ponownie.