Nie bądź za cwany, w skórkę odziany
To może mieć dla ciebie skutek opłakany
Na warszawiaka nie ma cwaniaka,
Który by go mógł wziąć na bajer lub pod pic
Zbigniew Buczkowski. Kelner, uwodzący jedną naiwną „dziewczynę do wzięcia”. W „Misiu” pośrednik wynajmujący helikopter, który stawiał milicjantom domki na wietrze, że nie wiedzieli gdzie go całować. Zapamiętany z dzieciństwa jako szwarccharakter Alojzy Bąbel z trylogii o Panu Kleksie. Recepcjonista z „Victorii” w „Wielkiej majówce”, który nocą prowadzi podejrzane interesy. Co ciekawe, w filmie z 1984 „Porcelana w składzie słonia” zagrał…piłkarza Ciapałę (nomen omen).
Dla wielu to jednak przede wszystkim warszawski cwaniak, Henio Lermaszewskiego w serialu „Dom” w reżyserii Jana Łomnickiego. Jeden z mieszkańców kamienicy na ul. Złotej, która jak w soczewce odbijała losy powojennej historii Polski.
Wykreowana przez niego postać, a zwłaszcza sposób wypowiedzi, słownictwo, użyte porównania, metaforyka i kipiący humor do dziś fascynują kolejne pokolenia widzów. Chciałbym przytoczyć kilka jego „bon motów”, poniekąd odkrywających językowy obraz świata Henia Lermaszewskiego:
Poznajemy go podczas rozmowy o odbudowie zrujnowanej stolicy: może i tak będzie, ale ja tego nie dożyję, a moje dzieci o lasce będą chodzić
To co, chcesz pan mnie wmówić, że tatulo kmieciem był, a nie zegarmistrzem
Gdy razem z głównym bohaterem, Andrzejem Talarem, odbierają z więzienia panią Lawinową, Heniek ostrzega: długo tu nie będę czekał. Bo jeszcze pomyślą, że jestem ochotnik.Zaskoczony faktem, że Talarowi udaje się wypuścić matkę Basi, mówi: no niech mnie drzwi ścisną, panie Jędruś. Myślałem, że z pana byle wiejski cep. Urke burke…
Potrafi też przestraszyć: Za to zdrowa pokuta na państwowym wikcie by was czekała.
Po odkryciu ukrytego w stogu siana niemieckiego Mercedesa z podziwem stwierdza: skóra jak u Mańki na płucach. Umie odnaleźć się w każdej sytuacji. Otoczony przez uzbrojonych w widły rolników wygłasza do nich niezgorszą mowę: Obywatele! Cieszę się, żeście tutaj tak licznie przybyli. Wszyscy będziecie świadkami. Podawać nazwiska do protokołu. Jak się nazywacie? Na panujące milczenie zasypuje ich pytaniami: No co jest? Władzy ludowej nie chcecie pomóc?
Warto wspomnieć też o rozmowie z dozorcą kamienicy na Złotej, panem Popiołkiem:
– Panie Heniu, dlaczego oni chodzą po dwóch?
-Kto?
-No, te smutne
-Nie wie pan? Jeden umie pisać, a drugi czytać
– Coś mi tak Cyrylem i Metodym zapachniało
-Cyryl jak Cyryl, panie Popiołek, ale te jego metody…
Podczas wspólnego oglądania transmisji lądowania na Księżycu, żartuje:ale byłby numer, gdyby ten Armstrong nagle usłyszał zza krzaka – „A ty kto takoj?”
Jego inne „złote myśli”:
Jeden już (raz) żonę puścił do Londynu i co? Teraz ma dziecko w kolorze Wedla.
Jak ktoś komuś coś, to choć niewiele, ale zawsze, a jak nikt nikomu nic, to srał goły na rogu stodoły.
Mówisz Lenin, myślisz Partia. Mówisz Partia, myślisz Lenin.
Niemożliwe to to, żeby kura kwadratowe jajo zniosła. Reszta wszystko jest możliwe
Skąd mogłem wiedzieć, że z niego taki Pękalski?
Taki z niego bohater, jak z raka ogier
„Ma coś złamane?” – Owszem, złamane to ja mam. Życie. Do Berlina nie dojechałem, żeby na gruzach III Rzeszy wziąć odwet. Ani kawy, ani herbaty, ani Chesterfieldów. Gdy przybywa ojciec Henia, stary warszawski kieryka, oznajmia: zmachany jestem jak wielkie nieszczęście. Mama, daj coś zjeść. Na widok obandażowanego Wiktora: Aleś się bracie wymalował. Polej no, Heniu, bo spragniony jestem strasznie.
To niech on se tę sprawę wniesie, wie tatuś gdzie, do dyrekcji dzwonków tramwajowych
Nie, to nie jest ustrój dla ludzi z głową. Jak stąd prysnę, to nawet smrodu za mną nie powącha
A tak komentuje Zjazd Młodzieży: Tu paszporty same po ulicach chodzą. Pięć tysięcy paszportów, i to jakich, z nogami do szyi
Przyłapanego złodzieja ruga: Wiesz, co teraz powinieneś zrobić? Wskoczyć do muszli i poprosić, żeby spuścić za tobą wodę. Na kogo ty rękę podnosisz? Na warszawskiego kierykę? Jakbym cię wbił w ścianę, to bym miał przynajmniej gdzie czapkę wieszać. Gdy „doliniarz” zdobywa dla Henia niewłaściwy paszport, ten proponuje mu: wjedź na samą górę i skocz na ten głupi łeb na plac generalissimusa Stalina, przyjaciela dzieci i młodzieży. Jak żyć w takim kraju, gdzie nawet złodzieje pogłupieli…
Kto nam będzie wałówkę donosił, panie Popiołek? Pamięć to ma pan dobrą, ale krótką
Koniec balu, panno lalu!
Potrzebne mi to jak Cyrankiewiczowi grzebień
Ale chodzić już umiem, teraz chcę umieć latać,
Nie masz cwaniaka gdy wiesz jak się nie zgubić,
Heniu Lermaszewski uczył cię kindersztuby,
Życie, bary, koncerty, kluby, toast,
Cygański los nocy rzucam się w ramiona.
Eldo, Opowiadam historie