Zagubione rzeczy teraz w cudowny sposób się odnajdują i zostają po latach opublikowane. Spotkało to Johna Coltrane’a (dwukrotnie), Milesa Davisa, ale jak się okazuje mamy też w tym trendzie wątek polski. Oto bowiem z kaliskiej piwnicy po trzech dekadach wyjęto taśmę z nagraniem koncertu Sun Ra Arkestra.
Na szczęście mistyczny klimat odprawionego w Kaliszu rytuału będzie można w jakiś sposób poczuć ponownie. 26 października dzięki Lanquidity Records zapis koncertu ukaże się na podwójnym winylu: czarnym (750 kopii) i żółtym (250 kopii).
Sun Ra Arkestra to formacja-instytucja, zjawisko socjologiczne, społeczny mikroorganizm, kosmiczna arka i laboratorium naukowe. Sun Ra urodził się jako Herman Blount w 1914 roku w Birmingham w stanie Alabama, na Południu Stanów, gdzie wciąż obowiązywała drastyczna segregacja rasowa. Gdy, już jako uznany muzyk, grywał w hotelach, musiał korzystać z drzwi i windy dla służby. W 1942 roku, gdy odmówił służby wojskowej, spędził pięć tygodni w więzieniu, a potem pół roku na robotach publicznych, skąd odesłano go, kiedy dostał przepukliny. W 1952 roku, mając 38 lat wyrobił sobie paszport na nowe nazwisko, zaczerpnięte od egipskiego boga słońca: Le Sony Ra. Ogłosił, iż nie jest człowiekiem, lecz istotą duchową, a na Ziemię przybył z Saturna. Twierdził, że ma za sobą doświadczenia „transmolekulizacji”, w wyniku których został przeniesiony w kosmos, gdzie poznał prawdę o swej naturze i o świecie, w którym przyszło mu żyć. Ta planeta jest jak stacja kolejowa. Przynosił radosną nowinę: jesteśmy nieśmiertelnymi obywatelami nieskończonego wszechświata. Jej tubą stał się zorganizowany niczym religijne stowarzyszenie, eksperymentujący jazzowy bigband Sun Ra Arkestra. Pytany o swą nieludzką kondycję, odpowiadał bez emocji, w najlepszym stylu trickstera, iż na tym poziomie egzystencji może być nikim, ale na innym jest Ra.