Prawo do wyrażania własnych poglądów, ulubione nie od dzisiaj i podnoszone najczęściej jako podstawowa wartość demokracji, przysługuje wszystkim bez wyjątku. Wszyscy zgadzają się z tym, więc powinni korzystać pełnymi garściami. Nie trzeba odkryć żadnego nowego kontynentu, by zrozumieć, że ta moja wolność musi współistnieć z wolnością innych. Mogę zrozumieć ludzi młodych, uczących się życia, że dla nich wolność to po prostu możliwość robienia i mówienia wszystkiego co się chce. Taka prostota młodego umysłu jest do zniesienia, bo budzi nadzieję na zmianę w kierunku poznania. Świadome wybory przychodzą z czasem pod wpływem wielu czynników i mogą ulegać zmianom. Mam cierpliwość do młodych ludzi i im mogę tłumaczyć, że jest jeszcze prawo i konstytucja, i że ta wolność to w zasadzie głównie w ramach prawa. Ale dorosłym?

   Uczestniczenie w Marszu Niepodległości w Warszawie w 100 rocznicę odzyskania Niepodległości przez Polskę to niezwykle cenne doświadczenie. Widok takiej masy ludzi w każdym wieku niosących biało-czerwone flagi, śpiewających hymn, cierpliwych i zadowolonych, oddających cześć i hołd wszystkim walczącym o niepodległość, nie wstydzących się wiary katolickiej, to bezcenne doświadczenie. Na balkonach wzdłuż Alei Jerozolimskich stali ludzie i machali biało-czerwonymi flagami wznosząc patriotyczne okrzyki a na innych, przy wygaszonych światłach, wisiały tęczowe flagi. Miały prawo? Miały! Garstka obywateli, odgrodzona porządnym kordonem policji, stała pod warszawską palmą i wznosiła do uczestników Marszu transparenty z napisem „wstyd”. Mieli prawo? Mieli.

   Wychodząc naprzeciw uwagom, że trzeba bronić własnych wartości, zabrałam głos w pewnej konwersacji, tym bardziej, że emocje mnie poniosły. Pana, który wielokrotnie wypisywał słowa „faszyści” i „naziści”, poprosiłam o definicję nazizmu (zdaje się, że niedawno ktoś zadał podobne pytanie byłej pani minister edukacji). Czy miałam prawo? Miałam!

   Po godzinie gościu przeczytał moje pytanie, ale zamiast odpowiedzi, zaczął atakować mój fanpage, linkując mi strony obraźliwe dla moich poglądów. Miał prawo? Cóż! Taki profesjonalizm jaka wiedza. Takie krzyki nie sprawią, że coś stanie się prawdą, tak jak ja nie stałam się zwolenniczką faszyzmu czy nazizmu tylko dlatego, że byłam na Marszu.

   Określenie „to smutne” dla poziomu obecnej narracji publicznej jest już zdecydowanie za słabe. Jednak bardzo smutne jest to, co niedawno usłyszałam od pewnej osoby, że ona już rozumie, w jaki sposób doszło do rozbiorów Polski!

Agnieszka Gątarczyk