Wczoraj,  w sali kina „Oranżeria” Radzyński Ośrodek Kultury świętował 60-lecie istnienia. Zacna instytucja może śmiało pochwalić się różnorodnymi wydarzeniami społeczno-kulturalnymi. Jeszcze do niedawna jej „flagowymi okrętami” były warsztaty teatralne „Dialogi” oraz Ogólnopolskie Spotkania z Piosenką Autorską „Oranżeria” (której solą był konkurs młodych wykonawców i kompozytorów. Sobotnie wydarzenie w założeniu miało być świętem ludzi –  byłych i obecnych pracowników ośrodka, instruktorów, wolontariuszy…

Czy rzeczywiście nim było?

Na portalu prywatnego stowarzyszenia (które prawem kaduka stało się oficjalną witryną ROK-u, oficjalnej strony nie ma. Zlikwidowano ją, tracąc bezpowrotnie unikalne materiały z poprzednich lat funkcjonowania) zobaczycie zdjęcia pełne uśmiechów, podziękowań. Najmilszym momentem było chyba wywołanie na scenę pracowników pozostających na co dzień w cieniu i docenienie ich zacną „jubileuszówką”. Chylę  przed nimi czoła.

Wejście na imprezę było za okazaniem zaproszenia. Wchodzący podawali swoje personalia, a ochroniarz przy wejściu sprawdzał obecność na liście zaproszonych. Oprócz mediów miejskich i powiatowych, innym radzyńskim redakcjom nie pozwolono relacjonować jubileuszowej gali. Jednak staropolskie przysłowie lekutko pociesza: dłużej  klasztora niż przeora

Zasmuca fakt wybiórczego potraktowania tych, którzy w dłuższym okresie stanowili o funkcjonowaniu ośrodka. Zaproszenia na „60-tkę” nie dostali byli pracownicy administracji z kilkuletnim stażem. Prowadzący Magazyn Społeczno-Kulturalny „Grot” (w tym dwóch redaktorów naczelnych), współpracowników, wieloletnich wolontariuszy OSzPY( ma być teraz a la Opole – Boże mój, Boże, cóżem Ci uczynił?) i „Dialogów”. Dla kogo była ta gala?

Także ze względu na osobę i sposób zarządzania „firmą” przez dyrektora Mazurka wielu zaproszonych nie skorzystało z możliwości zobaczenia(nomen omen) starych kątów, gdzie niejeden – cytując  poetę – cząstkę swej duszy zostawił.

Znalazło się za to miejsce dla tych, których związek z Domem Kultury ograniczał się do rzadszego lub częstszego znajdowania się na widowni sali kina „Oranżeria”.

Jeszcze ostrzejszą selekcję przeprowadzono (przeprowadził dyrektor) przy zapraszaniu na  uroczystą kolację w „Białym Zakątku”. Na afterparty nie zaproszono byłych dyrektorów ROK-u.

Obecny dyrektor ROK-u może żywić do mnie i wielu moich znajomych, przyjaciół niechęć, odrazę, nienawiść – jego święte prawo. Mało chrześcijańskie. Jednak placówka, której szefuje nie jest jego prywatnym folwarkiem.

Kultura – w mocno podzielonym społeczeństwie – winna pełnić funkcję jednoczącą naszą lokalną społeczność. Ukazywać i podkreślać to, co łączy. Dzięki Robertowi Mazurkowi i ta dziedzina życia dołączyła do katalogu spraw, które dzielą.

Smutne.