Wielu z nas, oglądających dzisiejszy mecz Dania – Finlandia, przeżyło chwile szoku, przerażenia, przemieszanego z wiarą i nadzieją, że reanimacja Chrisitana Eriksena (upadł bezwładnie  bez kontaktu z przeciwnikiem)zakończy się pomyślnie.

Jeszcze wczoraj piłkarscy kibice celebrowali ceremonię otwarcia XVI Mistrzostw Europy. Po raz kolejny zachwycił nas swoją maestrią Bocelli, po jego występie piękny koncert dali jego rodacy w białych koszulkach. Bębniarze, fajerwerki, światła, kolory, radośni kibice, który po miesiącach pandemii mogli cieszyć się swoja obecnością na trybunach rzymskiego Olimpico –  to wszystko dobrze nastrajało.

Dziś debiutujący na turnieju Finowie grali w Kopenhadze z Duńczykami, niesionymi przez swoich fanów na Parken. Niejednemu z nas zakręciła się w oku łezka, gdy widzieliśmy radosnych reprezentantów Finlandii, dumnych i szczęśliwych z reprezentowania swojego narodu.

Każdy piłkarski wielki turniej utwierdza w przekonaniu, że nie jesteśmy roztopieni w postnowoczesności, że Europę tworzą kraje ze swoją tradycją, kulturą, tożsamością. Ktoś powie, że to płytki, fasadowy patriotyzm.  Jednak dostrzegam w tym sens i wartość.

40 minuta meczu. Zawodnik, grający na co dzień w Interze Mediolan, bezwładnie pada na brzuch, po oddaniu piłki koledze z boiska. Błyskawiczne nawoływania graczy o wejście sztabu medycznego, ratownicy medyczni… W końcu reanimacja i odjeżdżająca od zdarzenia kamera…

Kapitan Duńczyków, Simon Kjaer reaguje pierwszy. Układa Eriksena w bocznej pozycji. Potem idzie pocieszać żonę Christiana, by nie była w tej dramatycznej sytuacji sama. Zawodnicy otaczają swojego kolegę kordonem, chowają twarze w dłoniach, ocierają łzy, modlą się. O modlitwę apelują komentatorzy…

Przechodzą nam przez głowy tragiczne refleksy z przeszłości piłki – Kameruńczyk Mark-Vivien Foe, Hiszpan Antonio Puerta.

Czekamy na informację. Napływają dobre…

Atak serca. Lekarze wyciągają kciuki do góry. Krzepiące informacje płyną z duńskich mediów – Eriksen jest świadomy, rozmawia ze szpitalnym personelem. W studiu TVP Adam Kotleszka z Weszło stawia pytanie, jak długo jeszcze UEFA i FIFA będą przeładowywać piłkarski terminarz i kazać grać zawodnikom co 2,3 dni.

Padają kontrargumenty o regularnych badaniach piłkarzy.

A my cieszymy się z uratowanego życia. Ze zdanego egzaminu z  ludzkiej solidarności, empatii, współczucia. Z historii z happy endem. Ze sceny, którą zapamiętamy do końca naszych dni.