– O co im chodzi? – Chcą, żeby było tak, jak dawniej. – Tak jak dawniej? Świat z mężczyznami. – To chyba logiczne. – Typowo męski punkt widzenia. Tą wymianę zdań podczas wizyty Maksia i Alberta u Jej Ekscelencji przypomniałem sobie, zastanawiając się nie tylko nad radzyńską, ale ogólnopolską przypadłością. Może zaletą – jesteśmy sentymentalni.

Ale też przywiązani do ustalonego porządku, nienaruszalnych reguł gry (nie mogę ścierpieć 5 zmian w meczu, szczególarskiego VAR-u). Przetaczający się przez ostatni tydzień spór o sens Superligi uprzytomnił wielu, że futbol już dawno wyszedł z formy.

Umieszczane przez Twoich znajomych w mediach społecznościowych magnetofonowa kaseta z niezbędnym ołówkiem (kto pamięta niezbędny kawałek papieru i gdzie się go wciskało?), setki zdjęć z cyklu „Powróćmy jak za dawnych lat”.

W pierwszym lepszym sklepie – napoje z etykietką „Smaki dzieciństwa”,  „kiełbasa jak za Gierka”, „lody jak dawniej”.

Tu była „Polonia”, tam syndykat, a dalej „Herbowa”…

Na Zabielskiej od maja stała przyczepa z gałkowymi, jak biały statek  na piasku, gdzie kulka kosztowała 50 groszy.

Tysiące rozmów w zabieganych tygodniach rozpoczynających się do zagajenia; „A pamiętasz…” „A kiedyś…”, „Dwadzieścia lat temu…” i reakcje przystających na długie kwadranse znajomych, kolegów ze szkolnej ławy, którzy czasem dają się porwać wirom wspomnień, a czasem  odpowiadają jak kolega z wojska we „Wniebowziętych”:

Śniłem kiedyś, że oglądam mecz Niemców tuż po połączeniu RFN z NRD, charakterystyczne stroje i senny rajd Andreasa Brehme.

Tak, cukier był słodszy, kiełbasa to była kiełbasa, mleko od chłopa to było mleko. Czas tak nie pędził. Dzień jak rok.

I tak w myślach zatrzymujemy czas, we wspomnieniach zostajemy tacy, jakimi chcemy się postrzegać. Nic nie strzyka, jesteś jak młody bóg (jak ostatnio poprawił to powiedzonko w świetnej sztuce Teatru Telewizji Piłsudski: jak bóg w sile wieku), a po wieczorach z kolegami, gdy wracacie do przeszłości, nie boli głowa.