Druga i ostatnia część charakterystyki bohatera serialu „Dom” – Rajmunda Wrotka, brawurowo zagranego przez Jana Englerta.

Pytany, czy jest szczęśliwy w związku z Haliną, odpowiada: No tak jak to przy wojsku. Człowiek na przepustkę czeka.

***

Spotkanie z Basią:

-Panno Basiu? O jejku, a ja myślałem, że to kino, albo że w ramach pomocy UNRA przysłali z Hollywood jakąś gwiazdę

-Niestety, to tylko ja

-Jak to niestety? A ja pierwszy raz wolę rzeczywistość od kina.

-Pan, który ma takie doświadczenie?

– Najlepiej mieć wspólne doświadczenie

***

-Mundek jak myślisz,, czy człowiek zakochuje się tylko raz?

-Raz. I za każdym razem inaczej. A ty mi wyglądasz jak z baby zdjęty.U Haliny coraz gorzej. Wciąż mnie kocha -To źle ?

<span-Fatalnie, nie mogę znaleźć pretekstu, żeby się od niej uwolnić -Co, źle ci z nią?

-Dlaczego, lepiej być nie może. Ale to jest kobita na krótki dystans. Ona jest jak plan trzyletni – musi się skończyć.

***

Bywa zazdrosny o Halinę. Gdy w ich mieszkaniu pojawia się ex-bokser Szymura (odpowiadający na matrymonialne ogłoszenie wdowy Talarowej) i zdjęcie Haliny bierze za matkę Andrzeja, Rajmund pyta go: –A kiedy był pan ostatni raz znokautowany? wyrzuca go za drzwi i zrzuca ze schodów.

***

Między ślubem cywilnym a kościelnym jest taka różnica jak między socjalizmem a kapitalizmem. Pierwszy to jest kara Boska, a drugi to łaska Boska.

– To dlaczego ty ze mną nie chciałeś tej łaski doznać? -pyta Halina

– A bo ty łączysz w sobie wszystkie zalety okresu przejściowego, mój ty socjalizmie utopijny, moje riki tiki tak

***

Parodiując Gomułkę w 1968: Towarzysze! Jeszcze nigdy nasze społeczeństwo nie żyło w takim dobrobycie. Spożycie mięsa wołowego, bez kości, wzrosło z 5,2 do 5,6 na głowę mieszkańca. Dlatego nie dopuścimy do antyradzieckich sztuk, które sugerują, że nasze społeczeństwo zeszło na dziady

***

– Znam jednego faceta, na którego cała kamienica złożyła donos, że za głośno robi riki tiki tak.

-A czy przypadkiem, nie ty byłeś tym facetem, Mindeczku?

– A wiesz, że nie, ale wszystko przede mną

***

Gdy Prokop (nowy dozorca na Złotej) wynosi pędzony pokątnie bimber i upuszcza plecak z butelkami, obserwujący to Mundek stwierdza: Uuu, zapach lepszy niż perfumy Diora. Teraz wiem, dlaczego zabrakło drożdży w sklepach. Z cukru czy z kartofli?

***

– Jest sześć jabłek i pięć osób. Kiedy wszyscy będą mieli po równo? – pyta odrabiający matmę syn Andrzeja

-Jak zwycięży socjalizm

***

W Mundku następuje jednak jakaś przemiana. W grudniu ’70 jedzie na Wybrzeże kręcić lekki dokument o żonach marynarzy, a jest świadkiem masakry w „czarny czwartek”. Taśmy z tego wydarzenia wykrada z telewizyjnego archiwum i pośredniczy w przekazaniu ich na Zachód. Kręci też przejmujący „Apel poległych” o żołnierzach wyklętych z bezimiennych mogił, pochodzących z rodzinnych stron Andrzeja Talara.

***

Na koniec jego bon moty:

W którą stronę się nie obrócisz i tak dupa z tyłu

Za Bieruta bez buta, za Ochaba bez schaba, a za Gomułki puste półki

Kino nie kłamie, chyba że mówi o miłości

Jeśli mam być z tobą szczery, tak jak czekista z czekistą. Z dwóch rzeczy nie do zastąpienia, wolę kino niż riki – tiki-tak