Romualdowi Lipko dziękuję za…

Z dalekich wypraw”

Hity z pierwszej płyty Budki Suflera – tytułowy „Cień wielkiej góry” i „Jest taki samotny dom” – są jak dla mnie ciut za bardzo monumentalne. Wybieram przepiękne zakończenie drugiej strony tego LP, którą w całości wypełnia suita „Szalony koń”. Piękna melodia i tekst Adama Sikorskiego – wg mnie o wychodzeniu z depresji (tutaj wersja nagrana w 1984 roku, na saksofonie świetny Henryk Miśkiewicz).

Sekret”

Płytę „Ona przyszła prosto z chmur” cenię głównie z powodu mojego ulubionego wokalisty Budki – Romualda Czystawa i tej właśnie piosenki. Tekst: Ś. P. Kolega Tadzio Kwiatkowski-Cugow. Gitara: Jan Borysewicz.

Za ostatni grosz”

Utwór tytułowy to najlepsza piosenka Budki w ogóle. Bez dwóch zdań.

Z tej płyty wybieram jeszcze „Memu miastu na do widzenia”, ale w starszej o osiem lat oryginalnej wersji z Cugowskim.

Dmuchawce, latawce, wiatr”

Urszula to właściwie poboczna forma działalności Budki Suflera. Przepiękna, zwiewna melodia – w warstwie tekstowej opowieść o miłosnym pierwszym razie (nieustannie zadziwia mnie jednak teledysk: na nim Urszula już bez ukochanego, ale za to z … dwójką dzieci!).

Cały mój zgiełk”

Przejmujący tekst Tomasza Zeliszewskiego. Piosenka dotarła do pierwszego miejsca na liście „Trójki”, co wtedy – w 1984 roku – było nie lada wyczynem.

Cisza jak ta”

Wokal Cugowskiego tutaj trochę drażni, ale utwór przydaje się na różne smutne okazje – ot, np. po porażce 0:3 z Kolumbią na Mistrzostwach Świata…

Piąty bieg”

Z późnej Budki wybieram ten pastiszowy kawałek – ze świadomością, że takie numery to Romuald Lipko pisał lewą ręką w pięć minut. Ale tak to bywa: np. „Takie tango” – zawodowo zagrany klezmerski produkcyjniak – zarobił więcej niż wszystkie powyższe utwory razem wzięte…