Tabliczka przy jednej z posesji: „Nieproszeni goście zostaną pożarci” przypomniała mi dawny tekst o napisach na radzyńskich murach, czyli „Witajcie w krainie, gdzie obcy ginie!”

Co się tak gapisz? Weź farbę i coś napisz” – hasło o takiej treści witało podążających na stary dworzec PKS-u. Dziś słów kilka na temat naszych rodzimych twórców – rymopisów i wierszokletów, którzy powodowani pragnieniem podzielenia się swoimi przemyśleniami, uwiecznili je na murach miasteczka.

Pod lub nad wspomnianą zachętą, ktoś dopisał własną obserwację: „IDĄ KALEKI DO DYSKOTEKI”. Nie wiem, czy tak spodobał mu się rym czy poddawał w wątpliwość ruchowe umiejętności obserwowanych tancerzy.

Na moim bloku namazano kiedyś hasło – pobudkę do czynu dla wyznawców zakurzonej już nieco subkultury: „Nie pij z gwinta, nie pij z garnka, weź karabin, idź na punka”. Pierwszą część przekazu należy pochwalić – wzywa do porzucenia zgubnego nałogu. Druga.. cóż, moi rówieśnicy z osiedla pamiętają może dość surrealistyczne wydarzenie, gdy na piaszczystym boisku za garażami rozegrano mecz między „łysymi” a „irokezami”, wygrali skinheadzi. Mój spotkany wtedy znajomy, sympatyzujący z punkami nie mógł tego faktu przeboleć.

Droga do „ dwójki” zawsze prowadziła obok pezetgeesu, gdzie pewien krytyk muzyczny wyraził swoje zdanie na temat ówczesnej popularnej grupie: „KAŻDY SMOK SŁUCHA NEW KIDS ON THE BLOCK”. Już w podstawówce ta nazwa niewiele nam mówiła.

Pamiętam utrwalaczy mitu o „wielkim Radzyniu”, moi rówieśnicy – licealiści wspominają czasem jednodniowy napis na LO: „RADZYŃ ŻĄDA DOSTĘPU DO MORZA”. Były tam także pozdrowienia dla pewnej nauczycielki francuskiego.

Były też hasła, przeczące lansowanemu przesłaniu o krainie serdeczności. I choć budzą uśmiech politowania, brzmią groźnie: „BÓG PRZEBACZA – OSTROWIECKA NIGDY” czy przy wejściu na jedno z najspokojniejszych osiedli: „WITAMY W KRAINIE, GDZIE OBCY GINIE”. Może ichnia gościnność jest tak duża, że zaraz znika u przybysza z zewnątrz poczucie obcości?

Nie pamiętam dokładnie treści stadionowego napisu. Było tam coś o niechęci do Rosjan, ktoś jednak zaznaczył dopiskiem, że wręcz odmienne uczucia kierujemy do Rosjanek. To czasy, gdy strumieniami tryskała inwencja stadionowych przyśpiewek, takich jak: „Inter Mediolan nie sięga Orłom do kolan”czy „Nawet słynna Barcelona naszych Orląt nie pokona”.

Sympatycy stróżów prawa machnęli kiedyś na „więziennej” bramie hasło: „MO NISZCZY ZŁO”.

Zawsze fascynował mnie jednak inny napis, do dziś widoczny w kilku miejscach: „PÓŁ POSTU …(po tych dwóch słowach widniał rok). Odrabiając lekcje w pokoju dziadka na Zabielskiej, widziałem to hasło. „poszczący” przypominali innym pokutnikom, że już połowa męczarni za nimi, czy co…A może miał być to dzwonek alarmowy w rodzaju: „Zostało ci już niewiele czasu, zrób coś ze swoim życiem”?

Tuż przed/za basenem twórcy widocznie zadrżała ręka i zdążył namalować złowieszczo brzmiącą i zapowiadającą pusty wulgaryzm literkę: „H”. Ktoś później rozładował napięcie beztroską: „H…uśtawką”.

Obok bazgrołów, zdarzają się też małe perełki. Sympatycznie przechodziło się obok muralu z motywami japońskimi vis a vis dawnego „Baru u Barego”…

Ale gdzie nam do takiej Łodzi i przekomarzanek dwóch zwaśnionych klubów…